Wehikuł Czasu. Dzień czwarty…

Powrót… W poszukiwaniu śladów Europy.

Czwarty dzień podróży. Już niewiele kilometrów dzieli nas od rodzinnego domu. Wytyczamy trasę. Szamotuły, Obrzycko, Kaźmierz…

Pierwszy postój. Nieopodal Zamku Górków w Szamotułach. Spacer po mieście. Odwiedzamy kolegiatę św. Stanisława. Wybór Szamotuł nie był przypadkowy. To niewielkie miasto wielkopolskie swoje miejsce na kartach historii trwale zapisało poprzez obecność w kulturze. To wywodzące się właśnie stąd grono ludzi: znanych profesorów Uniwersytetu Krakowskiego, ludzi pióra, kultury.

W XVI stuleciu z Szamotułami była związana drukarnia, w której powstawały modlitewniki dla Braci Czeskich. Szczególna pozycja dziejową Szamotuł to efekt działalności właścicieli pochodzących ze znakomitych rodów szlacheckich: Świdwów, Szamotulskich, Górków, Rokossowskich, Mycielskich i innych. Miasto poprzez nich splata własną przeszłość z wieloma miejscowościami Polski i Wielkopolski (m.in. Tuliszków, Gostyń, Margonin, Sieraków, Szubin). Wizyta w kolegiacie to okazja, by stanąć twarzą w twarz z przeszłością, wyrytą w nagrobnych napisach płyty Anny Mycielskiej, Jakuba Rokossowskiego, który swoją pozycję społeczną i ekonomiczną ugruntował jako podskarbi wielki koronny.

Stojąc przed pięknym nagrobkiem podskarbiego wielkiego koronnego Jakuba Rokossowskiego (ok. 1524-1580) w szamotulskiej kolegiacie, na myśl nasuwają się miejsca i ludzie Europy z którymi był związany jako student Uniwersytetu we Frankfurcie nad Odrą, poplecznik interesów cesarza Maksymiliana II Habsburga i jego syna Ernesta. To ślad Europy w Wielkopolsce. Nagrobek był dziełem pochodzącego z Włoch rzeźbiarza Hieronima Canavesiego.

Obrzycko i Kazimierz, do których przywiodła nas raczej ciekawość niż wiedza, przemierzaliśmy spacerowym krokiem. Odnajdowaliśmy ślady przeszłości. W Obrzycku natknęliśmy się na piękną rzeźbę wmurowaną w obramienie okna ratusza, którą w 1834 r. przywieziono z Portugalii.


Drukuj