Wehikuł czasu. Dzień drugi…

W poszukiwaniu Europejskiej Tradycji w Wielkopolsce Odsłony: 1044

12 czerwca 2020 r. Jest piąta nad ranem... Otaczający nas las i jego mieszkańcy już od paru godzin dają oznaki życia. My mamy jeszcze powieki snem obciążone. Powoli zbieramy się do podróży. Tym razem mamy nadzieję, że w tej podróży poprzez czas i kulturowe przestrzenie ujrzymy przeszłość z ludzka twarzą. Z Bucharzewa po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy do Międzychodu, a właściwie do nowego miasta, lokowanego wzdłuż drogi wiodącej z Gorzynia do Drezdenka, leżącego już poza granicami Królestwa Polskiego. Dawny kościół ewangelicki, z typowym dla wyznania ewangelicko-augsburskiego wnętrzem, powoli zaciera swoją tożsamość. Jeszcze o niej świadczy kilka płyt nagrobnych umieszczonych – zgodnie z tradycją – w murach okalających świątynię. Powoli w przeszłość odchodzą także inskrypcje z kamiennych płyt nagrobnych, zapisane w języku niemieckim. W kościele natrafiamy na człowieka minionych czasów. To Krzysztof Unrug, dziedzic dóbr Międzychód, który stopniowo kolonizował bezludne obszary Puszczy Noteckiej. To on, podobnie jak dziedzice Wielenia nad Notecią i Czarnkowa oraz Sierakowa, dzięki jej darom uczynił swoje miasta zasobnymi, a ludzie żyli dostatnio. W zachodniej części Puszczy Noteckiej – na starych mapach z XIX i początków XX w. – dostrzegamy jeszcze takie nazwy jak: Jabłonka, Koza, Makadel, świadczące o istnieniu ludzkich osiedli w leśnych gęstwinach.

Z Międzychodu, poprzez Gorzyń, Policko, Bobowicko, docieramy do Międzyrzecza. Stąd udajemy się do miejscowości Brójce, której przeszłość i charter prawno-przestrzenny jako miasta, w pełni określa zurbanizowana przestrzeń. Brójce to dawne miasto królewskie, przynależne do starostwa Babimost i zarazem siedziba komory celnej. To przykład miejscowości, której losy toczą się po obu stronach granicy polsko (wielkopolsko) – brandenburskiej.

Kolejnym punktem etapowym naszej podroży staje się Kargowa, przy której niegdyś istniało tzw. Nowe Miasto Unrugowo.
Po kilku godzinach peregrynacji docieramy do cmentarza dawnego kościoła ewangelicko-augsburskiego Kripplein Christi (Żłóbek Chrystusowy) we Wschowie. Ponad dwieście kamiennych epitafiów z XVI, XVII, XVIII i początków XIX stulecia, przypomina europejską przeszłość Wschowy zdobytej przez Kazimierza Wielkiego i włączonej wraz z przyległą ziemią do Królestwa Polskiego w 1343 r. Tyle osób, często portretowanych i jeszcze częściej wspomnianych w inskrypcjach, czekało na to spotkanie, by z zaświatów przypomnieć swoją obecność, by przygodny przechodzień pojął sens ich życia.

Nasze spotkanie z przeszłością, do której powidła nas Marta Małkus, kierująca tutejszym Stowarzyszeniem CzasArt, ukazało w całej krasie europejskie korzenie miasta, losy jej mieszkańców i ich peregrynacje po rozległym świecie – ich świecie.
Powoli wracamy. Kołujemy drogami piaszczystymi, bezdrożami, lasami. To tworzy klimat tej niecodziennej podróży. Przed nami kolejny dzień spotkań z przeszłością zatrzymaną w źródłach i otaczającym nas krajobrazie.

Drukuj